Co Kościół myśli o bioenergoterapii?
W roku 1998 została wydana książka pt. "Okultyzm, magia, demonologia" o. Aleksandra Posackiego. Zawiera ona dokument Konferencji Biskupów Toskanii Notę duszpasterską na temat magii i demonologii oraz wprowadzenie do niego. Biskup Zygmunt Pawłowski w Przedmowie napisał, że o. Posacki: "Omawia w nim problem okultyzmu, magii, czarów, demonologii, opętania, spirytyzmu, wróżbiarstwa i medycyny okultystycznej (...) przedkłada naukę Kościoła w zakresie omawianych zagadnień". Oto co napisał w tej książce o. Aleksander Posacki na temat bioenergoterapii:
"Mamy tu zresztą dwie rzeczy: ubóstwienie energii, a następnie grzech nieroztropności otwierania się na energię nieznanego pochodzenia:
1. Ubóstwienie energii. Według Pierwszego Sympozjum Stowarzyszenia Radiestetów w Warszawie (wrzesień 1981), bioenergia ma następujące cechy: - posiada własną inteligencję przewyższającą inteligencję człowieka, posiada psychiczne i genetyczne cechy charakteru człowieka, od którego pochodzi; - przechodzi przez wszystkie przeszkody, jak mury, ekrany, specjalne kabiny itp., odległość nie odgrywa dla niej żadnej roli; - jej cechą charakterystyczną jest integracja wszechobecnego systemu wartości i sił metafizycznych wszechświata. Jest to nie tylko jakaś ideologia, ale wyznanie wiary w jakiegoś bezosobowego boga (zwanego "Energią"), pewien rodzaj ateizmu, skoro teizm jest wiarą w Boga osobowego, co także jest grzechem przeciwko pierwszemu przykazaniu (KKK, 2123 - gdzie ateizm jest określony jako brak wewnętrznej łączności z Bogiem, oczywiście z Bogiem osobowym).
2. W 1983 roku, Biotroniczna Komisja Weryfikacji (rodzaj kościoła, uniwersytetu), która powstała przy Stowarzyszeniu Radiestetów w Warszawie, ustanowiła definicję bioenergoterapeuty:
Czyli nie wie on trzech rzeczy:
1. Nie wie skąd pochodzi energia i jaka jest jej natura (zakłada on tylko, że jest wszechmocna i dobra, czyli boska). Większość bioenergoterapeutów otwarcie przyznaje się do nieznajomości natury tej energii, powołując się na tajemnicę. Skąd więc wiadomo, że jest to energia dobra?
2. Ów dar nie musi być uświadomiony sobie przez terapeutę , czyli nawet nie wie, skąd pochodzi ten dar i czemu służy. Skąd więc wiadomo, że to dar? A jeśli tak, to od kogo?
3. Nie musi znać właściwych przyczyn choroby, jak też wiedzieć dlaczego np. choroby znikają. Jeśli nie zna przyczyn choroby, to skąd wie czy nie znikają tylko objawy, a wtedy będzie jeszcze gorzej, bo ingeruje on w naturalny proces obronny organizmu, lub co gorsza, ingeruje on jakby w sens teologiczny choroby, która jest dopuszczona przez Boga także w jakichś celach duchowych.
Chrześcijanin wie:
1. jaką mocą to czyni (moc Chrystusa);
2. co to za dar (służy on ewangelizacji, a więc misji zbawczej Chrystusa polegającej głównie na "nawracaniu serca" ku zbawieniu, które jest sprawą życia i śmierci);
3. że przyczyny choroby, nawet jeśli nie zawsze mają korzenie bezpośrednio duchowe, to są kierowane przez Boga osobowego i w tym kontekście mają jakiś sens teologiczny, który należy odczytać.
Mamy tutaj istotne przejawy niebezpiecznego irracjonalizmu oraz beztroski duchowej, która przeważnie:
1. przedwcześnie identyfikuje objawy empiryczne wtłaczając je w ramy gotowych teorii gnostyczno-magicznych, jak wspomniany energetyzm. Powstaje tu problem uczciwości intelektualnej;
2. nie uwzględnia zakazów, ostrzeżeń biblijnych (ustanowionych expressis verbis), a często wręcz podważa Biblię jako taką, ponieważ reprezentuje ona światopogląd nie-monistyczny, a nawet anty-monistyczny (odrzucenie magicznych kultów);
3. nie docenia mocy sił spirytystycznych przemieszanych z naturą (naiwny naturalistyczny optymizm), natomiast-jak stwierdza objawienie chrześcijańskie- natura jest skażona (nie zła!) i demony w sensie szerokim również należą do natury.
To wszystko powoduje, że nawet jeśli terapeuta posiada dobre intencje (co nie usuwa grzechu ignorancji zawinionej), to:
1. może stać się narzędziem uwikłania ludzi w grzech przeciwko pierwszemu przykazaniu, ze wszystkimi jego konsekwencjami (tzw. obciążenie okultystyczne 93 do trzeciego, czwartego pokolenia);
2. może stać się narzędziem działania złych duchów, czemu sprzyja powyższy grzech.
Same takie możliwości (zwłaszcza, że są istotnie powiązane ze sobą) istotnie dyskwalifikują tzw. "bioenergoterapię", gdyż dotyczą one spraw najwyższej wagi. Natomiast w sprawach najwyższej wagi moralno-duchowej sama możliwość nakazuje w sposób konieczny działanie tak, jak by to była realność.
To wszystko potwierdza praktyka, a szczególnie świadectwa byłych "bioenergoterapeutów", którzy byli egzorcyzmowani94". (o. Aleksander Posacki, Okultyzm, magia, demonologia, s. 98-103)